18 stycznia 2010

złamanie ręki - dlakieszeni

Złamałam sobie rękę… oj jak to bolało, przez pierwsze parę dni nie mogłam nic zrobić, nawet tych ważnych intymnych rzeczy, ale na szczęście ból już nie jest tak dokuczliwy jak na początku. To wszystko przez tych którzy w niewystarczający sposób zgarnęli śnieg. Poślizg był ogromny, ledwo trzymałam się na nogach… no i trafiło na mnie, tak nie fortunnie się przewróciłam że coś mi pękło w prawym nadgarstku i teraz prawie nic nie mogę robić, szkoda gadać… Najgorsze jednak jest to że w szpitalu potraktowano mnie tak jak bym była jakimś zwierzęciem, takie bezosobowe podejście bardzo mnie irytuje… gdyby nie ten ból na pewno bym coś wygarnęła temu w białym kitlu. Ciekawe kto teraz będzie dzieciom obiad dawał i szykował je do szkoły. Mam nadzieję że szybko się wygoi bo brak sprawnej ręki mocno mnie ogranicza. Może poproszę mamę by przyjechała i mi pomogła… mam nadzieję że się zgodzi.
Ale mimo że spotkało mnie nieszczęście to jednak dostrzegam w tym pewien pozytyw, przez to złamanie będę mogła trochę zaoszczędzić jak np na biletach tramwajowych i butów nie zużyję...będę miała także czas na obmyślanie planu jak sprawnie oszczędzać w domu tak by w kieszeni więcej środków się znalazło.