11 grudnia 2009

Teoria - dlakieszeni


LED – dioda zaliczana do półprzewodnikowych przyrządów optoelektronicznych, emitujących promieniowanie w zakresie światła widzialnego, podczerwieni i ultrafioletu... co to kurde oznacza!, te określeni w żaden sposób nie przemawiają za tym rozwiązaniem. Dlaczego wszystko musi być przedstawione w tak trudny sposób… przyznaję się jestem prostym człowiekiem i  nigdy takiej wiedzy nie potrzebowałam by używać, wkręcać  zwykłą żarówkę. Wiem że to teraz coś wyjątkowego coś co ma obniżyć koszty, ale kto czytając teorie działania jest wstanie to stwierdzić. By używać czegoś w domu w sposób efektywny i efektowny nie trzeba znać tych wszystkich zasad działania… ale jednak korci by poznać to co się używa
od podszewki.



Zielone światło niby tak ale czy ktoś się zastanawiał jakie są koszty wytworzenia tych żarówek… czy to się kalkuluje? Ale to chyba nie na moją głowę tak się zastanawiać… w sumie po co… po co o tym myśleć… jeśli dzięki używaniu tego światła pozostanie trochę pieniędzy dla kieszeni … a potem je dobrze można spożytkować.

10 grudnia 2009

LED czy kompakt? – dlakieszeni

Leżąc na łóżku gapię się w sufit. Na środku, jak w większości polskich mieszkań, wisi żyrandol, w ramach oszczędności zaopatrzony w żarówki energooszczędne. Ja jestem zadowolona, bo oszczędzam, ale jednak sumienie nie do końca daje mi spać spokojnie. Zastanawia mnie alternatywa dla świetlówek kompaktowych – technologia LED. Nowoczesne żarówki LED są coraz powszechniejsze, mimo nadal dość wysokiej ceny (no chyba, że kupujemy coś taniego i LEDopodobnego). Przyznam też, że „efekt świetlny” tych żarówek jest coraz lepszy, przez co zalety świetlówek kompaktowych bledną coraz wyraźniej.

Hmmm…
Może skrócić by nieco erę żarówek energooszczędnych i już teraz przesiąść się na LEDy? Tylko czy to się opłaci?
Po sporej inwestycji w świetlówki kompaktowe, wymuszonej decyzją Komisji Europejskiej, kolejna duża inwestycja w wymianę żarówek byłaby poważnym ciosem dla skromnego domowego budżetu. Zaintrygowana sprawą poszperałam trochę w Internecie. Na tyle, na ile skromna Kieszeń jest w stanie zrozumieć, zalety LED są olbrzymie i to dopiero tą technologię można nazwać ekologiczną.
Na papierze wszystko wygląda idealnie. Pytanie tylko, jak sprawdza się to w praktyce? Ciekawa jestem czy ktokolwiek z Was ma w tej kwestii jakieś doświadczenia?

9 grudnia 2009

Żebrać - dlakieszeni

Nie daję już rady. Dobre leki są za drogie, a ja musze patrzeć na moje rozchorowane dziecko i słuchać jak pojękuje – mam już tego dość !!!!!!! Ceny leków są przerażające – oni chyba świadomie chcą nas pozabijać! Ale co im moje dziecko takiego zrobiło? Dla dzieci powinny być leki za darmo! Ale oczywiście nigdy tak nie będzie bo jest tyle ważniejszych spraw, które należy dofinansowywać – trzeba przecież kupić lepszą broń, więcej samolotów, zapłacić żołnierzom za udziały w nie naszych wojnach… eh. Szkoda słów.

No to co – mam iść żebrać? Czy może modlić się o jakiś cud, który sprawi, że w mojej kieszeni pojawi się chociaż kilka złotych więcej? A może zaoszczędzę im czasu i po prostu skoczę w przepaść???!!!!
Powinnam się uspokoić - ale nie stać mnie nawet na melise w tych dniach!!!!!!!!!!
Nie mogę być słaba… nie mogę…
A już myślałam że coś się zmienia…… Ale z pomysłu na interes nie zrezygnuję.

8 grudnia 2009

TANIEY i szerokiej drogi! – dlakieszeni

Ceny na stacjach paliw w Polsce są szaleństwem, nie tylko ze względu na wysokość, ale i zróżnicowanie. Stacje tej samej sieci, w odległości 1km od siebie, wyceniają to samo paliwo, tego samego dnia, na różnym poziomie. I gdzie tu logika? Kiedyś próbowałam być drobiazgowa i koniecznie tankować na stacji, gdzie w danej chwili jest najtaniej. Szybko doszłam jednak do tego, że to niewykonalne. Nawet reguła „zwyczajowo najtańszej stacji” zupełnie tu zawodzi. Czas, nerwy i oczywiście paliwo zmarnowane podczas rekonesansu szybko sprowadzają oszczędnych na ziemię. W dodatku, po chwilach triumfu przy dystrybutorze, bolesny zawód na widok ceny niższej o parę groszy, w miejscu gdzie nigdy się to nie zdarzało, jest szczególnie paskudnym uczuciem. Takiego uczucia porażki i posmaku goryczy w ustach, nie życzę najgorszemu wrogowi.

Gdyby tylko ktoś wpadł na pomysł portalu/strony informującej na bieżąco o cenach paliw w regionie, zarobiłby krocie na reklamach…    I zyskał bezcenny szacunek rodaków. 
Ech...   Życie byłoby wtedy czystą (i tańszą!) przyjemnością.

7 grudnia 2009

Liczne sposoby - dlakieszeni

Ciągle szukam, pewnych możliwości, które dałyby mi możliwość zaoszczędzenia. Dom w którym mieszkam nie jest zbyt wydajny, okna dziurawe, z kaloryferów cieknie, stara instalacja ciągle się przypala, a gaz… jego kaloryczność nie spełnia żadnych norm … ale to pozostawiam sumieniu tych co wyciskają ostatnie grosze i wołają o jeszcze.
Koszty utrzymania rośnie z miesiąca na miesiąc, a ja chcę spokojnie żyć bez obaw co jutro się stanie. Dlaczego życie musi kosztować?… ja się nie pchałam na ten świat…
Kiedyś u znajomych dowiedziałam się że są liczne metody by zatrzymać trochę drobniaków w kieszeni. Stosowali jakieś magnesy, bodajże neodymowe, które zatrzymywały liczniki… prawie przekonali mnie ale w końcu się rozmyśliłam bo nie będę oszukiwać, nie jestem aż tak zła…, jaki dałabym przykład dzieciom… jak by na mnie patrzyły… Ale jeśli nie będzie innego sposobu by zapewnić odpowiednie warunki dzieciom to Bóg mi świadkiem że posunę do takiego postępku.
Każdy grosz się liczy w gospodarstwie domowym…, wiem że jest wiele produktów które w swoim założeniu mają przyczynić się do obniżenia kosztów… ale koszt początkowy może być spory np. takiej geotermalnej pompy , koszt zwraca się po wielu wielu latach, tylko nieliczni mogą sobie na to pozwolić, ostatnio jest głośno o tych wszystkich alternatywnych dobrodziejstwach .
Jak ja bym chciała by w Domu wreszcie było ciepło, a z kranów lała się ciepła woda, jak ja bym chciała by w wieczorne, zimowe dni światło jasno biło, chciałabym by dzieci nie chorowały, chciałabym spokoju ducha…

6 grudnia 2009

Kawa czy herbata? – dlakieszeni

Wracając do tematu praktycznych i oszczędnych prezentów…  Syn moich znajomych przywiózł im właśnie z zagranicy taki drobiazg. A konkretnie ekologiczny czajnik elektryczny. Rzecz zaciekawiła mnie, bo zwykle ekologia = oszczędzanie, więc poświęciłam mu chwilkę czasu.

Koncepcja urządzenia sprowadza się do jego 2-komorowości i konieczności odmierzania dokładnej ilości wody, którą chcemy zagotować. Dzięki takiemu rozwiązaniu oszczędzamy energię i czas. Pomysł całkiem sprytny pod warunkiem, że ktoś nie potrafi odmierzyć sobie wody kubkami/szklankami, w sposób bardziej tradycyjny, z zastosowaniem klasycznego czajnika elektrycznego. Ekoczajnik zbudowany jest, jak wspomniałam,  z 2 komór – wewnętrznej – napełnianej wodą i zewnętrznej, która jest komora gotującą.
 
Po napełnieniu środkowej komory wodą, używając przycisku na pokrywce czajnika, odmierzamy określona ilość wody, która przelewa się do zewnętrznej komory gotującej. Obie komory wyskalowane są w filiżankach, z których każda odpowiada 200ml wody. Po rytuale napełniania i przelewania, możemy włączyć czajnik. Fakt, woda gotuje się bardzo szybko, co jest wielkim plusem jeśli lubimy wypić coś gorącego rano, przed wyjściem do pracy. Z drugiej strony…   3000W to całkiem spory pobór mocy. Producent zapewnia o 31% oszczędności energii w stosunku do zwykłego czajnika elektrycznego, co mają potwierdzać przyznane certyfikaty i rekomendacje niezależnych organizacji konsumenckich. Jak to wygląda w praktyce, nie miałam szansy się przekonać. Szybkie działanie ekoczajnika, wymusza na nas jednak sporo refleksu, co też może być zaletą, jeśli ktoś ma problemy z ogarnięciem się przed pracą :) Ponieważ świeżo zagotowana woda z komory zewnętrznej, sąsiaduje z ciągle zimną wodą, w centralnie umieszczonej komorze wewnętrznej, mamy niewiele czasu, jeśli chcemy zaparzyć sobie kawę, herbatę lub cokolwiek innego. Jeśli nie wykorzystamy zagotowanej wody wystarczająco szybko, przestaje ona być gorąca. Pewnie nie do końca jest to zamierzony efekt i producent mógłby popracować nad rozmieszczeniem komór w Eco Kettle. Do tego rączka czajnika nagrzewa się dość szybko, więc lepiej nie włączać go raz za razem. Przyczepiłabym się także do gotującej się wody, która potrafi „wychlupywać” z ekoczajnika. Powstało już kilka generacji Eco Kettle i pewnie większość błędów wersji pierwszej (właśnie ją testowałam), została poprawiona.


Tak czy owak, mam dość mieszane uczucia, co do tego ekoczajnika. Inny produkt tego producenta – Eco Showerdrop naprawdę mi się spodobał, Eco Kettle nie przekonał mnie jednak do wydania pieniędzy na praktyczne i oszczędne urządzenie, w ramach prezentu gwiazdkowego.