30 grudnia 2009

Cieknący kran - dlakieszeni

Dzisiaj wskażę na kolejną kampanie promocyjną,
Polska Akcja Humanitarna – organizator Kampanii Wodnej promującej oszczędzanie wody. W zagadnieniach dotyczących przyszłości naszej planety coraz częstszym tematem jest woda . Każda kropla, która bezcelowo wypływa z kranu ma wpływ na ograniczenie dostępności wody na świecie. Obecnie jej brak odczuwalny jest w wielu miejscach na Ziemi. Szacuje się, że w 2050 roku około 7 miliardów ludzi w 60 krajach może cierpieć z powodu niedostatku wody pitnej. Warto więc zacząć rozważnie nią gospodarować. Proste nawyki oraz wymiana przestarzałych, czy nieszczelnych urządzeń w kuchni i łazience pozwolą w znaczny sposób ograniczyć nadmierny pobór wody w naszym gospodarstwie domowym.

Przemyślane gospodarowanie naturalnym dobrodziejstwem wpływa również na stan domowego budżetu. Spójrzmy na prosty przykład – cieknący kran. Przy założeniu, że kapie z niego jedna kropla na sekundę, w ciągu doby tracimy prawie 17 litrów, a w skali roku nawet 6,3 m3 wody. A ile takich kranów mamy w domu i ile tracimy przez to pieniędzy? Muszę się przyznać że w moim mieszkaniu jest wiele cieknących kranów, na ogół nie zwracam na nie uwagi, ale  tak prosta kalkulacja obrazowo przedstawia ile na tym tracę, tracimy. Zmiana nawyków nie jest jednym ze sposobów ograniczenia zużycia wody, można zastosować urządzenia które wspomagają oszczędzanie: kranowe czujniki, perlatory – dają wrażenie że z kranu wypływa więcej wody. Gdy się nad tym mocniej zastanowić istnieje wiele sposobów by ograniczyć pobór a co za tym idzie zostawić trochę więcej drobnych dla kieszeni.

Muszę w prowadzić w życie plan „jak oszczędzać” i przekonać do tego dzieci… myślę że będzie to bardzo trudne, a przede wszystkim bardzo długie – zmiana nawyków jest bolesna, ale tutaj chodzi o dobro naszego budżetu domowego.

Zacznę od nowego roku ;)

28 grudnia 2009

Kampania - dlakieszeni

Już za parę dni nowy rok. Ciekawe co przyniesie, jaki będzie. Mówi się że od nastawienia z jakim wchodzimy w nowy rok uwarunkowane jest podejście w całym roku… muszę się odpowiednio nastawić. Obiecuję sobie że będę więcej dbała o ochronę środowiska i zmienię podejście do wydatków domowych. Bycie eko nie musi być ani trudne, ani męczące, ani kosztowne. Takie podejście może z korzyścią wpłynąć  na moją  kieszeń, a wystarczy tylko zmienić nawyki i. Pewnie gdybyśmy działali wspólnie w ten sposób moglibyśmy mieć realny wpływ na poprawę klimatu.

Popieram całkowicie kampanie edukacyjną "Zmień nawyki na dobre. Zmień klimat na lepszy" W trzech spotach reklamowych Szymon Majewski, Otylia Jędrzejczak i Edyta Górniak przekonują Polaków jak przez prostą zmianę codziennych nawyków zmienia się klimat na lepszy: zakręcając wodę, zmniejszając temperaturę, wyłączając sprzęty z trybu czuwania.  Bardzo mi się podoba takie podejście, im więcej tego typu działań tym więcej będziemy się zastanawiać nad tym co zrobić by było lepiej, taniej. W zakresie edukowania na temat zmian klimatu i działań pro-środowiskowych mamy jeszcze sporo do zrobienia, chcę pójść tą drogą nie tylko ze względu na swoją korzyść ale i także dla korzyści moich dzieci.



SALE – dla kieszeni

Doszły mnie słuchy o pierwszych ludzkich dramatach, związanych z początkiem poświątecznych wyprzedaży w Europie Zachodniej i USA. Tu kogoś poturbował napierający tłum, tam zaczął sypać się strop pod naciskiem tysięcy stóp. To się nazywa pęd do oszczędzania!
Ciekawa jestem czy także u nas przyjmie się ta nowa świecka tradycja. Idea całkiem słuszna – sprzedawcy opróżniają zapchane „starociami” magazyny, a klienci płacą dużo mniej. Dla wielu zakupów warto poczekać specjalnie na ten okres. Przyznam, że miałam okazję zetknąć się z wyprzedażami na zachodzie Europy i przypadły mi one do gustu. Można sporo zaoszczędzić, a do tego nabiera się zdrowego dystansu, widząc że prawdziwa wartość wymarzonego dobra, wcale nie jest taka wysoka. Z tego co obserwuje w Polsce, poświąteczne wyprzedaże są raczej żałosną namiastką tych z krajów bogatszych. Zagadka pozostaje dla mnie, dlaczego tam opłaca się sprzedawać taniej, mimo że to u nas są niższe koszta prowadzenia działalności, itp.?
Szkoda, bo pewnie tłumy kupujących z nawiązką zrekompensowałyby nieco niższą marżę.

26 grudnia 2009

...i dużo rozsądku - dlakieszeni

Ferwor świątecznych zakupów powoduje, że łatwo ulegamy chwytom marketingowców i wrzucamy do sklepowego koszyka wiele rzeczy, które normalnie by się tam nie znalazły. Problem ten dotyczy również żywności. Wielu z nas może nie dostrzegać problematyczności tego zjawiska, ale po chwili zastanowienia się nad tym ile nakładów energetycznych, surowcowych i finansowych wymaga dowolny produkt spożywczy, zanim znajdzie się na naszym stole, staje się oczywiste, że Święta sa okresem wielkiego marnotrawstwa.
Szczerze mówiąc sama się nad tym wcześniej nie zastanawiałam, dopóki nie natknęłam się w telewizji na wyniki badań przeprowadzonych badań przez instytut Millward Brown SMG KRC w marcu 2009 r., na zlecenie Federacji Polskich Banków Żywności. Ogólne odczucia dotyczące marnowania żywności są subiektywne, ale fakt że 30% ankietowanych przyznało się do wyrzucania pełnowartościowej żywności, daje do myślenia. Wątpliwości nie pozostawiają także przyczyny marnotrawstwa – na pierwszym miejscu (41% ankietowanych) znajdują się zbyt duże zakupy. Wstyd się przyznać, ale i mnie kilkakrotnie zdarzył się zakup „na zapas” albo „w cenie promocyjnej”, który nietknięty po długim czasie lądował w koszu.
 

Cieszcie się Świętami i mimo wszystko, nie hołdujcie powiedzeniu, że lepiej odchorować niźli miałoby się zmarnować.
 

P.S.: Więcej o problemie marnowania żywności znajdzieciu TU.

23 grudnia 2009

Niech Kolęda gra – dlakieszeni

Wszystkiego Najlepszego... dla wszystkich!

Rano budzi się życie
Nowy, kolejny dzień
Śniegiem wszystko okryte
Słońce przebija się
Tańczy na szybach mróz
W saniach płyniemy już
Święta, święta - radości tyle w nas
Święta, święta - choinkę ubrać czas
Tak jak starą kolędę
Która żyje do dziś
Zawsze wspominać będziesz
Ciepły rodzinny dom
Chciałbyś przeżyć to znów
Słowa mamy: Bądź zdrów
Święta, święta - radości tyle w nas
Święta, święta - choinkę ubrać czas
Święta, święta - miłości bije dzwon
Święta, święta - podaj mi swoją dłoń

21 grudnia 2009

Porządki - dlakieszeni

I zaczęło się, wielkie porządki, wielkie przygotowania do najważniejszego święta jakim jest Wigilia. Nie ma nic lepszego jak wspólne, rodzinne świętowanie. Ale zanim to nastąpi czeka mnie wielka praca…, okna, podłogi, szafy,  będę także musiała wyjść na zewnątrz, na mróz by odśnieżyć  chodniki… a potem, myślę że od jutrzejszego wieczoru zacznę przygotowywać  potrawy.  Już się tego wszystkiego boję, gdzie ja na to znajdę czas, a co najgorsze to wszystko kosztuje, jedzenie (karp), środki do utrzymania czystości, tym bardziej że mój mały zapas jest na wykończeniu i bez zakupów nowych się nie obejdzie. Szkoda że nie ma czegoś uniwersalnego, czegoś co się nadaje do prania, do podłóg i do kibla a do tego bardzo wydajnego, starczącego na wiele miesięcy… oj więcej by było wtedy dla kieszeni. Ale są to tylko marzenia biednej gospodyni…

Myślę że dzisiaj z dziećmi ubiorę choinkę, przygotujemy wspólnie ozdoby, jakieś łańcuszki, sznurki   szkoda tylko że nie mam bombek i światełek, ale przecież nie to się liczy… myślę że radość będzie wielka… jak ja to lubię

20 grudnia 2009

Żeby żyło się lepiej – dlakieszeni

Dziś wpadłam na wspaniały pomysł zaoszczędzenia troszkę na ogrzewaniu. Pomysł jest na tyle dobry, że od razu wcieliłam go w życie. Zabrałam dzieci do tzw. galerii handlowej, a w mieszkaniu wyłączyłam ogrzewanie. Wierzcie lub nie, ale spędzenie całego dnia w tym przybytku konsumpcjonizmu jest niezwykłe łatwe. Problemem pozostaje jedynie kwestia pokus na jakie narażone są dzieci, ale sztuka perswazji połączona z drobnym przekupstwem potrafią załatwić sprawę. Cieplutka tzw. galeryjka jest nader przyjemnym schronieniem dla przemarzniętej rodzinki. Kwestia wyżywienia rozwiązuje się sama za sprawą próbkowych-poczęstunków serwowanych przez hostessy. Do tego szereg atrakcji zapewnianych przez rozmaitych animatorów i wszyscy są zadowoleni.

Zaczynam zastanawiać się czy nie zostawiać tam dzieci, zamiast prowadzić je do przedszkola?

19 grudnia 2009

Zawsze może być gorzej – dlakieszeni

To zaledwie pierwsze dni prawdziwej zimy, a już wszyscy mamy dość tych mrozów. Osobiście zaczynam żałować, że jakoś omija nas ostatnimi dniami globalne ocieplenie. Nie mam nic przeciwko klimatowi à la Costa del Sol. W dodatku ile zaoszczędziłabym na ogrzewaniu?! Parę T-shirtów załatwiałoby sprawę garderoby… na cały rok. Zapomnielibyśmy o zimowej depresji i kiepskim samopoczuciu w ogóle.
Snując tak sielskie wizje rozkręcam ogrzewanie na maksimum, uwalniając tym samym kolejne tony CO2 do atmosfery. Może wkrótce doczekamy się lata przez cały rok? Ech, chyba nie bardzo mogę na to liczyć. Tymczasem pozostaje pocieszanie się, że inni mają gorzej.

18 grudnia 2009

Ciucholandy - dlakieszeni

Dzisiaj niemal szlak mnie trafił, przechodziłam sobie spokojnie przez ulicę i jakiś kretyn prawie potrącił mnie. W sumie mogę to zrozumieć, śnieg, ślizga nawierzchnia, brak piaskarek… o tej porze roku każdy jest narażony na nieprzewidziane wypadki, ale zrozumieć nie mogę zachowania kretyna kierowcy. Całą winę zwalił na mnie, w sposób bardzo przykry. Co by się stało z moimi dziećmi kiedy cała ta akcja skończyła by się tragicznie… nie chcę o tym myśleć… szkoda gadać.

Dzisiaj odwiedziłam kilka ciucholandów by wybrać jakieś porządne rzeczy dla dzieci i dla siebie, znalazłam co nie co… i wreszcie będę mogła się porządnie ubrać. Kupowanie w tego typu sklepach jest bardzo oszczędne nie tylko z punktu widzenia budżetu domowego ale i także z punktu widzenia globalnego. Wielokrotne wykorzystanie dóbr konsumpcyjnych wiąże się z mniejszym wykorzystaniem dóbr naturalnych. Można powiedzieć że osoba kupująca w tego typu sklepach jest bardzo ekologiczna i nie obca jej jest świadomość obecnych oszczędnościowych potrzeb.

Oszczędzanie, mimo że ciężko jest się tego nauczyć to jednak w dłuższej perspektywie przynosi rezultaty i to ogromne…

17 grudnia 2009

Zima zaskoczyła… wiadomo kogo – dlakieszeni

Tradycji stało się zadość – zima znowu oszukała czekających na nią drogowców. Słyszałam, że porty lotnicze w Gdańsku, Poznaniu i Krakowie zrezygnowały (mimo ustawowego obowiązku) z pogodowych prognoz IMGW, więc właściwie przestało mnie dziwić, że poruszanie się dziś po jakichkolwiek drogach było ekstremalnym zadaniem, nawet dla tak zaradnych ludzi, jak Polacy. Zresztą nie tylko drogi były dziś zagrożeniem, również poruszanie się po chodnikach było sporym ryzykiem.
Mam nadzieję, że jutro drogowcy i gospodarze domów otrząsną się z trochę przydługiego szoku i uporają się ze śniegiem, a ja będę spokojnie mogła dokończyć moje przedświąteczne zakupy. Swoją drogą, to białe szaleństwo może być dobrą wymówką, żeby trochę zaoszczędzić ;)

16 grudnia 2009

By było lepiej - dlakieszeni

Już tydzień do świąt, a ja w proszku… liczne zakupy, liczne wydatki, na ten okres oszczędzałam przez bardzo długi czas. ale takie sytuacje jak choroba dziecka zmusiły mnie do tego by wyciągnąć trochę zaskórniaków z kieszeni. Przedświąteczny okres jest bardzo ciężki, a powinien być pełen radości…. e tam… to tylko takie brednie, jaka tam radość… żałuję że nie będę mogła dać dzieciom tego co sobie wymarzyły, tego co pokazują w telewizji… znowu wielkie rozczarowanie będzie. A ja naprawdę nic więcej nie mogę im dać… bo nie mam. Gdyby tak można było przewidzieć te wszystkie straszne rzeczy które umniejszyły mój i tak mały budżet to z pewnością bym się zabezpieczyła.

Te ciągłe podwyżki… już nie wiadomo na co się przygotować…. Co może przynieść przyszłość?… pewnie nic dobrego…. Myślę że powinnam się przygotować na to co nieznane, patrzeć konkretnie, szuka rozwiązań, tak by było oszczędnie, dobrze… tak by coś pozostało dlakieszeni .

15 grudnia 2009

Znać miarę – dlakieszeni

Oprócz internetowych liczników zużycia prądu, są również ich wersje funkcjonujące w „realu”. Takie urządzenie wystarczy podłączyć do kontaktu, a przez nie dowolny sprzęt AGD, żeby móc się przekonać ile naprawdę kosztuje nas luksus czajnika elektrycznego, frytkownicy, itp. Słyszałam nawet o miernikach zużycia energii, podłączanych w bezpośrednim sąsiedztwie liczników i monitorujących naszą domową infrastrukturę przez odpowiedni program komputerowy (przyznaję, że trąci mi to zbytnim efekciarstwem). Rozsądnym rozwiązaniem, zwłaszcza jeśli mamy w domu dzieci, okazują się zwykłe włączniki/wyłączniki czasowe. Żeby stać się właścicielem takiego cudeńka, wystarczy parę złotych i wizyta w najbliższym sklepie ;)

No cóż… Dyskoncie! Nadchodzę! ;)

14 grudnia 2009

W kieszeni - dlakieszeni


Buszując po nieskończonych zasobach Internetu w poszukiwaniu dobrych, oszczędnościowych praktyk, natrafiłam na tzw. liczniki, kalkulatory zużycia energii. Wiem że często sprzedawcy prądu stosują ten sposób by odpowiednio! sprzedać swoją usługę, ale poglądowo można sprawdzić jak  wygląda zużycie.
Często nie zdaję sobie sprawy jak mocno ciągną prąd a tym samym pieniądze urządzenia których działanie nie musi być ciągłe. Te wszystkie światełka wskazujące na czuwanie urządzenia te wszystkie zasilacze, ładowarki wduszone w kontakt, odchudzają mocno kieszeń. A jednak dzięki tym urządzeniom ułatwiamy  sobie życie. Każde ułatwienie jednak kosztuje, ale czy czasami nie warto zapłacić trochę więcej by poczuć się lepiej…  tak dla samego samopoczucia..., tylko takie konsumpcyjne podejście może doprowadzić do upadku budżetu… trzeba się nad tym mocno zastanowić . Wybór należy do każdego…. ja nie mam wyboru muszę żyć oszczędnie by móc żyć, dlatego szukam sposobów na to by w kieszeni zostało więcej.
Może komuś się przyda – kalkulator zużycia -

13 grudnia 2009

Ciepło, cieplej, gorąco! – dlakieszeni

Przyszły tydzień ma być atakiem prawdziwej zimy. Z tym atakiem, może przesadziłam, ale temperatury rzędu -8°C w porównaniu z dotychczasowymi, można nazwać ekstremalnymi. Mieszkanie wynajmowane przez moja rodzinę jest spore, a do tego to tzw. stare budownictwo, ogrzewane gazem. Nie muszę chyba wspominać, z jakimi wydatkami wiąże się utrzymywanie ciepła w takiej kamienicy. Już od jesieni zastanawiam się jakby tu zoptymalizować ogrzewanie tego mieszkania. Plastikowe okna to spora poprawa szczelności, ale jednak przydałoby się jakieś zewnętrzne ocieplenie. Niestety, na obłożenie kamienicy styropianem, nie ma co liczyć, więc pozostają inne kombinacje. Zainteresowały mnie specjalne panele/maty zakładane za kaloryferem i odbijające ciepło. Pomysł wydaje się dobry, koszty niewielkie, czyli to co Tygryski lubią najbardziej :) Znalazłam nawet specjalne mini-dmuchawy:

http://www.radiatorbooster.co.uk/product.html




Teraz nie pozostaje nic innego, jak zaryzykować taką inwestycje.

11 grudnia 2009

Teoria - dlakieszeni


LED – dioda zaliczana do półprzewodnikowych przyrządów optoelektronicznych, emitujących promieniowanie w zakresie światła widzialnego, podczerwieni i ultrafioletu... co to kurde oznacza!, te określeni w żaden sposób nie przemawiają za tym rozwiązaniem. Dlaczego wszystko musi być przedstawione w tak trudny sposób… przyznaję się jestem prostym człowiekiem i  nigdy takiej wiedzy nie potrzebowałam by używać, wkręcać  zwykłą żarówkę. Wiem że to teraz coś wyjątkowego coś co ma obniżyć koszty, ale kto czytając teorie działania jest wstanie to stwierdzić. By używać czegoś w domu w sposób efektywny i efektowny nie trzeba znać tych wszystkich zasad działania… ale jednak korci by poznać to co się używa
od podszewki.



Zielone światło niby tak ale czy ktoś się zastanawiał jakie są koszty wytworzenia tych żarówek… czy to się kalkuluje? Ale to chyba nie na moją głowę tak się zastanawiać… w sumie po co… po co o tym myśleć… jeśli dzięki używaniu tego światła pozostanie trochę pieniędzy dla kieszeni … a potem je dobrze można spożytkować.

10 grudnia 2009

LED czy kompakt? – dlakieszeni

Leżąc na łóżku gapię się w sufit. Na środku, jak w większości polskich mieszkań, wisi żyrandol, w ramach oszczędności zaopatrzony w żarówki energooszczędne. Ja jestem zadowolona, bo oszczędzam, ale jednak sumienie nie do końca daje mi spać spokojnie. Zastanawia mnie alternatywa dla świetlówek kompaktowych – technologia LED. Nowoczesne żarówki LED są coraz powszechniejsze, mimo nadal dość wysokiej ceny (no chyba, że kupujemy coś taniego i LEDopodobnego). Przyznam też, że „efekt świetlny” tych żarówek jest coraz lepszy, przez co zalety świetlówek kompaktowych bledną coraz wyraźniej.

Hmmm…
Może skrócić by nieco erę żarówek energooszczędnych i już teraz przesiąść się na LEDy? Tylko czy to się opłaci?
Po sporej inwestycji w świetlówki kompaktowe, wymuszonej decyzją Komisji Europejskiej, kolejna duża inwestycja w wymianę żarówek byłaby poważnym ciosem dla skromnego domowego budżetu. Zaintrygowana sprawą poszperałam trochę w Internecie. Na tyle, na ile skromna Kieszeń jest w stanie zrozumieć, zalety LED są olbrzymie i to dopiero tą technologię można nazwać ekologiczną.
Na papierze wszystko wygląda idealnie. Pytanie tylko, jak sprawdza się to w praktyce? Ciekawa jestem czy ktokolwiek z Was ma w tej kwestii jakieś doświadczenia?

9 grudnia 2009

Żebrać - dlakieszeni

Nie daję już rady. Dobre leki są za drogie, a ja musze patrzeć na moje rozchorowane dziecko i słuchać jak pojękuje – mam już tego dość !!!!!!! Ceny leków są przerażające – oni chyba świadomie chcą nas pozabijać! Ale co im moje dziecko takiego zrobiło? Dla dzieci powinny być leki za darmo! Ale oczywiście nigdy tak nie będzie bo jest tyle ważniejszych spraw, które należy dofinansowywać – trzeba przecież kupić lepszą broń, więcej samolotów, zapłacić żołnierzom za udziały w nie naszych wojnach… eh. Szkoda słów.

No to co – mam iść żebrać? Czy może modlić się o jakiś cud, który sprawi, że w mojej kieszeni pojawi się chociaż kilka złotych więcej? A może zaoszczędzę im czasu i po prostu skoczę w przepaść???!!!!
Powinnam się uspokoić - ale nie stać mnie nawet na melise w tych dniach!!!!!!!!!!
Nie mogę być słaba… nie mogę…
A już myślałam że coś się zmienia…… Ale z pomysłu na interes nie zrezygnuję.

8 grudnia 2009

TANIEY i szerokiej drogi! – dlakieszeni

Ceny na stacjach paliw w Polsce są szaleństwem, nie tylko ze względu na wysokość, ale i zróżnicowanie. Stacje tej samej sieci, w odległości 1km od siebie, wyceniają to samo paliwo, tego samego dnia, na różnym poziomie. I gdzie tu logika? Kiedyś próbowałam być drobiazgowa i koniecznie tankować na stacji, gdzie w danej chwili jest najtaniej. Szybko doszłam jednak do tego, że to niewykonalne. Nawet reguła „zwyczajowo najtańszej stacji” zupełnie tu zawodzi. Czas, nerwy i oczywiście paliwo zmarnowane podczas rekonesansu szybko sprowadzają oszczędnych na ziemię. W dodatku, po chwilach triumfu przy dystrybutorze, bolesny zawód na widok ceny niższej o parę groszy, w miejscu gdzie nigdy się to nie zdarzało, jest szczególnie paskudnym uczuciem. Takiego uczucia porażki i posmaku goryczy w ustach, nie życzę najgorszemu wrogowi.

Gdyby tylko ktoś wpadł na pomysł portalu/strony informującej na bieżąco o cenach paliw w regionie, zarobiłby krocie na reklamach…    I zyskał bezcenny szacunek rodaków. 
Ech...   Życie byłoby wtedy czystą (i tańszą!) przyjemnością.

7 grudnia 2009

Liczne sposoby - dlakieszeni

Ciągle szukam, pewnych możliwości, które dałyby mi możliwość zaoszczędzenia. Dom w którym mieszkam nie jest zbyt wydajny, okna dziurawe, z kaloryferów cieknie, stara instalacja ciągle się przypala, a gaz… jego kaloryczność nie spełnia żadnych norm … ale to pozostawiam sumieniu tych co wyciskają ostatnie grosze i wołają o jeszcze.
Koszty utrzymania rośnie z miesiąca na miesiąc, a ja chcę spokojnie żyć bez obaw co jutro się stanie. Dlaczego życie musi kosztować?… ja się nie pchałam na ten świat…
Kiedyś u znajomych dowiedziałam się że są liczne metody by zatrzymać trochę drobniaków w kieszeni. Stosowali jakieś magnesy, bodajże neodymowe, które zatrzymywały liczniki… prawie przekonali mnie ale w końcu się rozmyśliłam bo nie będę oszukiwać, nie jestem aż tak zła…, jaki dałabym przykład dzieciom… jak by na mnie patrzyły… Ale jeśli nie będzie innego sposobu by zapewnić odpowiednie warunki dzieciom to Bóg mi świadkiem że posunę do takiego postępku.
Każdy grosz się liczy w gospodarstwie domowym…, wiem że jest wiele produktów które w swoim założeniu mają przyczynić się do obniżenia kosztów… ale koszt początkowy może być spory np. takiej geotermalnej pompy , koszt zwraca się po wielu wielu latach, tylko nieliczni mogą sobie na to pozwolić, ostatnio jest głośno o tych wszystkich alternatywnych dobrodziejstwach .
Jak ja bym chciała by w Domu wreszcie było ciepło, a z kranów lała się ciepła woda, jak ja bym chciała by w wieczorne, zimowe dni światło jasno biło, chciałabym by dzieci nie chorowały, chciałabym spokoju ducha…

6 grudnia 2009

Kawa czy herbata? – dlakieszeni

Wracając do tematu praktycznych i oszczędnych prezentów…  Syn moich znajomych przywiózł im właśnie z zagranicy taki drobiazg. A konkretnie ekologiczny czajnik elektryczny. Rzecz zaciekawiła mnie, bo zwykle ekologia = oszczędzanie, więc poświęciłam mu chwilkę czasu.

Koncepcja urządzenia sprowadza się do jego 2-komorowości i konieczności odmierzania dokładnej ilości wody, którą chcemy zagotować. Dzięki takiemu rozwiązaniu oszczędzamy energię i czas. Pomysł całkiem sprytny pod warunkiem, że ktoś nie potrafi odmierzyć sobie wody kubkami/szklankami, w sposób bardziej tradycyjny, z zastosowaniem klasycznego czajnika elektrycznego. Ekoczajnik zbudowany jest, jak wspomniałam,  z 2 komór – wewnętrznej – napełnianej wodą i zewnętrznej, która jest komora gotującą.
 
Po napełnieniu środkowej komory wodą, używając przycisku na pokrywce czajnika, odmierzamy określona ilość wody, która przelewa się do zewnętrznej komory gotującej. Obie komory wyskalowane są w filiżankach, z których każda odpowiada 200ml wody. Po rytuale napełniania i przelewania, możemy włączyć czajnik. Fakt, woda gotuje się bardzo szybko, co jest wielkim plusem jeśli lubimy wypić coś gorącego rano, przed wyjściem do pracy. Z drugiej strony…   3000W to całkiem spory pobór mocy. Producent zapewnia o 31% oszczędności energii w stosunku do zwykłego czajnika elektrycznego, co mają potwierdzać przyznane certyfikaty i rekomendacje niezależnych organizacji konsumenckich. Jak to wygląda w praktyce, nie miałam szansy się przekonać. Szybkie działanie ekoczajnika, wymusza na nas jednak sporo refleksu, co też może być zaletą, jeśli ktoś ma problemy z ogarnięciem się przed pracą :) Ponieważ świeżo zagotowana woda z komory zewnętrznej, sąsiaduje z ciągle zimną wodą, w centralnie umieszczonej komorze wewnętrznej, mamy niewiele czasu, jeśli chcemy zaparzyć sobie kawę, herbatę lub cokolwiek innego. Jeśli nie wykorzystamy zagotowanej wody wystarczająco szybko, przestaje ona być gorąca. Pewnie nie do końca jest to zamierzony efekt i producent mógłby popracować nad rozmieszczeniem komór w Eco Kettle. Do tego rączka czajnika nagrzewa się dość szybko, więc lepiej nie włączać go raz za razem. Przyczepiłabym się także do gotującej się wody, która potrafi „wychlupywać” z ekoczajnika. Powstało już kilka generacji Eco Kettle i pewnie większość błędów wersji pierwszej (właśnie ją testowałam), została poprawiona.


Tak czy owak, mam dość mieszane uczucia, co do tego ekoczajnika. Inny produkt tego producenta – Eco Showerdrop naprawdę mi się spodobał, Eco Kettle nie przekonał mnie jednak do wydania pieniędzy na praktyczne i oszczędne urządzenie, w ramach prezentu gwiazdkowego.

5 grudnia 2009

Zielono mi – dlakieszeni

Ostrzeżenia o zwiększającym się zadłużeniu Polaków, przegrywają z obrazem zielonej Polski na mapie czerwonej Europy. Co by nie myśleć o potężnej maszynie marketingowej, uruchomianej na potrzeby Świąt Bożego Narodzenia, trzeba oddać sprawiedliwość faktom i przyznać, że jest ona naprawdę skuteczna. Mimo, ciągłych skarg i problemów finansowych moich znajomych, wszyscy będą obchodzić te Święta zapominając o swoich bolączkach. Zgadam się, że okres świąteczny jest po to właśnie, żeby się odprężyć i cieszyć miła atmosferą, ale czy ta atmosfera byłaby niemożliwa bez nowego telewizora plazmowego? Spośród moich znajomych nie ma nikogo, kto nie wydałby z okazji Świat sporej sumki na sprzęt AGD i nie chodzi tu wcale o suszarkę do włosów, bądź czajnik bezprzewodowy. Zapożyczenie się na ta okazję jest czymś oczywistym i jakoś nikt nie myśli o tym, co będzie się działo później. To specyficzne podejście nie przestaje mnie zaskakiwać. Chociaż może wcale nie jest specyficzne, bo odwiedzając centra handlowe, łatwo stwierdzić, że nie tylko kilkoro znajomych dało się porwać szałowi zakupów. Ponieważ sama jestem zmuszona do oszczędnego trybu życia, staram się kupować prezenty praktyczne. Taki zakup, da się moim zdaniem, usprawiedliwić nawet mimo wysokiej ceny. Niektóre z nich, są prostą koniecznością, dla której Święta to tylko wymówka. Nie do końca taką koniecznością jest nowy, olbrzymi telewizor ledwo mieszczący się w małym saloniku, zwłaszcza że stary ma dopiero 3 lata i świetnie się sprawdza.

A niedługo Wielkanoc!...

4 grudnia 2009

Kolejne dziecko - dlakieszeni

wczorajsza wizyta na poczcie nie była dobrym pomysłem, sama piesza podróż mnie wykończyła tym bardziej że jestem jeszcze nie w pełni sił, a do tego to oczekiwanie w kolejce… jestem na siebie zła że tak lekceważąco do tego podeszłam, ale co zrobić… musiałam opłacić rachunki, nie mam nikogo kto mógłby to zrobić za mnie. Znowu czuję się kiepsko… gardło flegmą się napełnia.

Decyzja o założeniu firmy dojrzewa i najlepsze jest to że im więcej się dowiaduję tym bardziej chcę być na swoim, choć mam bardzo dużo wątpliwości…, kolejne dziecko, kolejne wydatki, kolejne trudności… ale jednak czuję że muszę zaryzykować… choć się panicznie boję. Jest taki fajny program unijny, podajże Kapitał ludzki, gdzie rozdają 40 tyś zł, trzeba tylko przygotować biznesplan… cholera ale jak to się robi, może na tym kursie który przywiduje ten program się dowiem. Tyle pieniędzy… może starczy mi jeszcze na spódnice i cukierki dla dzieci. Ale czy te pieniądze są faktycznie takie łatwe?

Ostatnio jest dość głośno o tych żarówkach zielonych… tych które niby dłużej się palą i które prądu mniej zużywają… ciekawe czy są tak bardzo skuteczne jak mówią, może też lepiej grzeją od tych tradycyjnych… zbliża się zima, już jest zimno…

3 grudnia 2009

Misja – dlakieszeni

„W jednym zawsze pozostajemy konserwatywni - naszą pracę pojmujemy w kategoriach misji.” - Dyrektor Generalny Poczta Polskiej.
Dziś miałam okazje przekonać się na własnej skórze, o tej misyjności narodowego operatora. W moim oddziale Poczty Polskiej jest 5 okienek, które kiedyś służyły petentom. Niestety, ktoś wpadł na świetny pomysł promocji Banku Pocztowego i z 5 dostępnych okienek, zrobiły się tylko 2. Jedno z nich przyjmuje tylko paczki, więc siedząca w nim pani raczej się nie przemęcza, o ile jest w ogóle obecna. Załatwienie większości spraw, zajmuje sporo czasu, ponieważ kolejka do tego jedynego, nieszczęsnego okienka, zajmującego się wszystkim innym, jest imponująca o każdej porze dnia. Bywam na poczcie dość często i o różnych godzinach. Z moich obserwacji wynika, że w przeciągu miesiąca obsłużonych w okienkach Banku Pocztowego było zaledwie kilka osób, na które my – stojący w kolejce obok, patrzyliśmy z zazdrością. Żeby było śmieszniej, 1/6 hallu poczty zajmuje stanowisko tego samego banku.

„W tym roku przedsiębiorstwo świętuje wyjątkowy jubileusz 450-lecia swego istnienia. Długoletnia tradycja, służba obywatelom, a także aktywność społeczna PP od lat znajduje uznanie u Polaków. Kilkuwiekowa historia przedsiębiorstwa jest powodem do wielkiej dumy. Dodaje firmie prestiżu, lecz jest także zobowiązaniem wobec klientów.”… (http://www.poczta-polska.pl/Praca/prezentacja.html)

Czyżby???

2 grudnia 2009

Nie opłaca się chorować - dlakieszeni

Dzisiaj poczułam się źle, nawet bardzo źle…, gorączka, kaszel no i na wymioty się zbiera, chyba czeka mnie mała kuracja w łóżku. Ale kto w tedy będzie zarabiał, kto zrobi zakupy, kto dzieciom obiad poda. …Ale co będzie w ciągu następnych paru dni jeśli nawet teraz to pisanie przysparza mi wiele trudności…
Czuję przeszywający ból… grypa… ale mam nadzieję ze nie ta o której jest teraz tak głośno i która zbiera takie żniwo.
Nie opłaca się chorować, z chorobą wiążą się same wydatki i znów będę musiała sięgnąć po oszczędności i znów dzieciom prezentów nie zrobię i znów karpia nie będzie, a tak długo zbierałam na te święta

Co zrobić by w końcu w kieszeni znalazło się więcej, by mieć na potrzeby… najważniejsze.

Może własna firma?, Ostatnio znalazłam jakąś ulotkę która informowała że rozdają pieniądze… na biznes, może właśnie warto pójść w tym kierunku i zrobić coś opłacalnego. Tyle się teraz o tym mówi, a ci co korzystają wychwalają pod niebiosa idee przedsiębiorczości… może warto… tylko czy faktycznie tak jest że dają? Ale zostawię sprawę firmy na później, kiedy znów poczuję się lepiej, gdy choroba minie… ale znając moje szczęście nie prędko… ciężkie jest życie… kobiety… matki…

1 grudnia 2009

Pewne jak w banku – dlakieszeni

Pewne jak w banku jest jedno – bank na pewno na tym zarobi. Reszta nie jest już tak oczywista, bo instytucje finansowe, które powinny nam umożliwić oszczędzanie, tak naprawdę myślą przede wszystkim o własnym zysku. To poniekąd ich prawo, skoro komercyjnie świadczą usługi, ale dlaczego bronią się rekami i nogami przed jasnym przedstawieniem reguł gry?
Bank w którym mam konto, wymienił jakiś czas temu moją kartę bankomatowo-płatniczą. Ponieważ moje konto nie posiada możliwości debetu, nie jestem w stanie „zaminusować”. Może to jednak zrobić bank, który nie czuje się zobowiązany poinformować mnie o zaistniałej sytuacji. Wraz z nową karta otrzymuję w kopercie pliczek ulotek reklamujących atrakcyjne produkty(sic!) finansowe, ale ani słowa o tym jak wygląda procedura wymiany i jak bank ją rozlicza. Uczona wcześniejszym doświadczeniem, po otrzymaniu nowej karty zaczęłam codziennie sprawdzać stan konta, żeby szybko wyrównać spodziewany debet. Między wydaniem nowej karty, a pobraniem za nią opłaty mija sporo czasu, co uśpiło moją czujność. W końcu bank pobrał pieniądze i już po 5 dniach zaczął doliczać karne odsetki za ujemny stan konta. Oczywiście w żaden sposób nie poinformowano mnie o tym co się dzieje, a na moim koncie ujemna kwota narastała każdego dnia.

I jak tu wierzyć, że klient jest najważniejszy?

30 listopada 2009

Tanie Państwo - dlakieszeni

Rachunki, rachunki…. te opłaty doprowadzają mnie do istnego szaleństwa. Znowu to samo, znowu nie mam za co zapłacić. Jeśli dzisiaj nie uiszczę opłat za prąd to jutro nie będzie telewizji. Gdzie jest to tanie Państwo, Pytam się GDZIE…
Starałam się oszczędzać, do skarbonki regularnie wrzucam by zostało choć trochę... dla kieszeni, a teraz całe oszczędności pójdą z dymem… a raczej z prądem.
Muszę znaleźć sposób by odbić się od tego miejsca w jakim teraz się znalazłam, chcę żyć tak by na wszystko mojej rodzinie i mi starczało…

…chyba za bardzo się lituję nad sobą… muszę walczyć… by dobrze było.

25 listopada 2009

Choroba coraz droższa – dla kieszeni

Zgroza mnie ogarnia na myśl o ewentualnym zapadnięciu na grypę kogokolwiek z rodziny. I nie chodzi mi wcale o zagrożenie życia, bo pewnie szybko i gładko się z nią uporamy, ale o koszta. Pamiętam zeszłoroczne szczepienia i ceny preparatów. Dziś odnoszę dziwne wrażenie, że jeśli już uda się trafić szczepionkę przeciwgrypową w aptece, to trzeba zapłacić za nią spory haracz. Dlaczego ceny zmieniły się tak gwałtownie i dlaczego różnią się tak znacząco od zeszłorocznych? Widać prawo popytu świetnie się spisało, ku uciesze producentów/hurtowników/aptekarzy… i ku rozpaczy pacjentów. Swoją drogą, wygląda na to żeśmy sobie sami tego piwa nawarzyli. Ale skąd szary obywatel ma mieć obiektywną informację i wiedzę z zakresu immunologii, skoro osaczające mnie media, ani myślą o rzetelności i kilka razy dziennie straszą liczbą zgonów spowodowanych AH1N1?
Zastanawiam się, czy naprawdę tak trudno przebić się z faktami?

23 listopada 2009

Coraz bliżej Święta, coraz bliżej Świeta… – dlakieszeni

Uff... Jeszcze nie zaczął się grudzień, a już „duch” Świąt Bożego Narodzenia, zaczyna pustoszyć moją kieszeń. Nic dziwnego, że w telewizji coraz więcej reklam łatwych i tanich kredytów konsumpcyjnych. Oczywiście ich przystępność jest zwodnicza, ale mimo to kuszą. Zwłaszcza, jeśli przede mną perspektywa ciągłych wydatków. Wszystkie przedszkolno-szkolne imprezy okolicznościowe, wszystkie prezenciki i świąteczne drobiazgi, wszystko trzeba kupić i za wszystko zapłacić. Próby oszczędzania w tym względzie zupełnie nie zdają egzaminu, bo można poważnie narazić się bliskim i znajomym. Do tego to poczucie winy, że nawet w tak wyjątkowych chwilach, przelicza się każdy grosz. Niestety czasy, kiedy czekolada, kawa albo pomarańcza były świetnym prezentem same w sobie, bezpowrotnie minęły. Teraz drożej znaczy lepiej i właściwie nic innego się nie liczy. A konkurencja nie śpi i nie pozwala pójść na łatwiznę.
Ech… Nawet argument, że liczą się przecież intencje, pozostaje bez zrozumienia.

21 listopada 2009

Rowerem w noc? – dlakieszeni

No, ale jak już się wszyło, to trzeba też jakoś wrócić. Da się to zrobić w miarę tanio, jeśli jest się szczęśliwcem mieszkającym w mieście z nocną komunikacją miejską. Trzeba też mieszkać w pobliżu takiej linii, bo inaczej nocne wojaże mogą okazać się dość kosztowne (utracony telefon, portfel). Niestety, nie każdy jest w tak komfortowej sytuacji. A wtedy pozostaje taksówka, która stanowi poważny wydatek w naszym wyjściowym budżecie. Wszystko byłoby przyjemniejsze i łatwiejsze, gdyby ceny usług taksówkowych miały się w jako takiej relacji z zarobkami przeciętnego rodaka. I zupełnie nie trafiają do mnie wyjaśnienia, że podobne ceny są przecież w Berlinie i Londynie… Przynajmniej dopóki nie zarabiamy, jak w Berlinie czy Londynie…

20 listopada 2009

Gorączka piątkowej nocy – dlakieszeni

Przede mną kolejny weekend. Z chęcią wyszłabym sobie na drinka ze znajomymi, ale… Drink, w nawet podrzędnym barze, kosztuję fortunę. W ramach oszczędności można się zdecydować na piwo, tyle tylko, że jakoś ten trunek kiepsko przechodzi przez moje gardło. Zresztą, nawet podłe piwo nie jest wcale tanie. Oczywiście, zastosowanie wariantu oszczędnościowego, czyli kilka głębszych w domu, przed wyjściem, nie rozwiązuje wszystkich problemów.

A to nie koniec weekendowych dylematów, nękających mój portfel…

19 listopada 2009

Taniość – dlakieszeni

W związku ze zbliżającymi się piłkarskimi finałami Euro 2012 i obecnym poziomem rodzimego futbolu, kupiłam dzieciom piłkę. Niech sobie smyki troszkę pokopią, to do 2012 swobodnie osiągną poziom kadry narodowej. Milo byłoby zobaczyć któreś z nich z orzełkiem na piersi.
Czasy mamy takie, że wybór bywa przytłaczający. W dodatku, wszystko firmowe i najlepszej jakości. Ponieważ najnowsze i najdroższe gadżety zostawiam profesjonalistom, wybrałam dla moich pociech, solidnie wyglądającą i niedrogą futbolówkę. Niedrogą, nie znaczy tanią! ”Pewnie stanie się ich przyjaciółką na najbliższe 2 lata” – myślałam naiwnie. Nic z tego! Po 2 tygodniach, piłka bardziej przypominała ścierę niż piłkę. Dzieci są jeszcze małe, więc i tak traktowały swoją „przyjaciółkę” łagodnie. Wygląda na to, ze dla dorosłych graczy okazałaby się jednorazówką. W sklepie, oczywiście stwierdzono, że to typowe i że wszystkie te piłki rozpadają się w ekspresowym tempie.
A jak teraz wytłumaczyć dzieciom, że mamusi nie stać na cotygodniowy zakup nowej piłeczki?

I znowu oszczędność zaprowadziła mnie na manowce…

13 listopada 2009

„…do pociągu byle jakiego” – dlakieszeni

Ponoć sposobem na oszczędzenie kilku złotych i kilku ton dwutlenku węgla, wydzielonych do atmosfery, jest komunikacja zbiorowa. Nabieram wątpliwości czy aby na pewno tak jest też w Polsce. Skusiłam się na wypad za miasto, do znajomej. Oczywiście ze względu na ekonomię i ekologię, zdecydowałam się na kolej. Przemilczę kwestię higieniczno-estetyczne, bo każdy kto wybiera ten środek transportu, ma chyba świadomość, że wchodzi do jaskini lwa. PKP, które reklamuje się jako najlepszy wybór, jest właściwie wyborem jedynym. Przepraszam. Powstało kilka spółek-córek, które konkurują między sobą w ramach jednego zwierzchnika. Te sztuczne podziały wprowadzają tylko niepotrzebny zamęt i wystawiają na poważną próbę naszą cierpliwość. Ponieważ PKP walczy jak może o klienta i wszystko co czyni, robi oczywiście z myślą swoich pasażerach, polikwidowano najsensowniejsze połączenia, a podróżujący mają okazję przebyć 10-godzinna trasę, stojąc między wagonami. Oczywiście nie tylko jakość usług PKP jest bezkonkurencyjna, także cenowo koleje robią wszystko, żeby zmusić człowieka do wybrania samochodu. Przy i tak drogim paliwie, kolej nie jest żadną alternatywą dla portfela. Nie stoimy co prawda w korkach, ale przebycie 23 km w blisko godzinę, nie jest prędkością jakiej byśmy oczekiwali. Ponieważ coś jednak trzeba robić, żeby nie być posądzonym wyłącznie o marnotrawienie publicznych pieniędzy, wprowadzono system „atrakcyjnych” rabatów, które pewnie powstały w oparciu o rzetelne analizy i prognozy, dzięki czemu mało kto może z nich skorzystać.

12 listopada 2009

Naprawdę ekologiczne – dla kieszeni

Właśnie wymieniłam jedną z energooszczędnych żarówek w moim mieszkaniu… I zastanawiam się teraz, co z nią zrobić? Jeśli mnie pamięć nie myli, taka żarówka zawiera związki rtęci, więc nie można jej po prostu wyrzucić do śmietnika. Skoro wymagają one specjalnej utylizacji, której koszt jest pewnie wliczony w cenę produktu, dlaczego pozostawiono mnie teraz sam na sam z niebezpiecznym odpadem? Trochę to dziwne, że z jednej strony narzuca mi się korzystanie z jednego rodzaju produktu pod pretekstem oszczędności i ekologii, a z drugiej strony, już po zakupie, ekologiczność przestaje mieć znaczenie. Jak już mówi się tyle o wyższej konieczności i szafuje apokaliptycznymi wizjami, to wypadałoby być bardziej konsekwentnym. Ciekawe, jak i czy w ogóle, te ekologiczne żarówki poddaje się recyclingowi? Odnoszę wrażenie, że ta strona akcji zafundowanej nam przez Komisję Europejską, została dyskretnie przemilczana. Skoro tak gorliwie potraktowano ochronę środowiska i naszych portfeli, dlaczego od razu nie nakazano nam kupować świetlówek LED, skoro one rzeczywiście są ekonomiczne i ekologiczne?

8 listopada 2009

Jaka praca, taka płaca? – dlakieszeni

Dzięki małemu miernikowi opisanemu wcześniej, zaczęłam sobie uświadamiać jak bardzo marnotrawimy surowce i energię, za które musimy przecież płacić. Ile dóbr przecieka nam przez palce, a my zupełnie nie potrafimy docenić ich wartości.
Tak jest na przykład z moim czasem. Jestem bezrobotna. Czy aby na pewno? Kto w takim razie wstaje rano, żeby przygotować wszystkim śniadanie? Kto prowadzi dzieci do szkoły? Kto robi zakupy, sprząta i gotuje? Właściwie sama jestem chodzącą, wielką oszczędnością. Gdyby do części tych prac trzeba było wynająć gosposię, kosztowałoby to nas fortunę. Catering dla 4 osób też byłby sporym wydatkiem. Mój skromny byt pozwala na kolosalne oszczędności. Do tego wszystkie prace są wykonane na najwyższym poziomie. Pełen profesjonalizm. I do tego tanio, bo darmowo.
Ba, żebym choć dochrapała się w ten sposób emerytury.

Mimo wszystko, miło jest kończyć tydzień z tak wysokim poczuciem własnej wartości.

7 listopada 2009

Eco Showerdrop – miłe zaskoczenie – dlakieszeni

Przyznam szczerze, że jestem dość sceptyczna, co do tych wszystkich ekologicznych gadżetów, ale ostatnio trafiłam na coś, co przyniosło nieco ulgi mojemu domowemu budżetowi.


Rzecz w swoim założeniu jest dość prosta – miernik czasu, jaki spędzam pod prysznicem oraz ilości zużytej w trakcie kąpieli wody. Początkowo myślałam, że wszystko jest dość poważnie naciągane, ale szczęśliwym trafem pozwolono mi się przekonać, że byłam w błędzie.

Eco Showerdrop (bo tak nazywa się sprytny gadżecik) przed użyciem wymaga prostej kalibracji, która nie ogranicza się do ustawienia zegara. W zestawie znalazłam dziwną foliową torebkę – czyżby bonus na mini zakupy w ulubionym dyskoncie? Na szczęście znam angielski, czego nie potrafi docenić żaden pracodawca, dlatego szybko odkryłam, że ta właśnie torebka ma określoną objętość i służy do wyregulowania urządzenia względem naszego prysznica. Sygnalizujemy kiedy zaczynamy napełniać torebkę wodą używając prysznica i kiedy osiąga ona poziom 1 litra. Kalibrować urządzenie można dowolną ilość razy, co może być same w sobie niezłą zabawą, zwłaszcza jeśli ktoś ma dzieci… albo męża perfekcjonistę :) Oczywiście kalibrację można przeprowadzić przy użyciu czegokolwiek, co ma pojemność minimum 1 litra, ale torebka z zestawu jest naprawdę Cool!. Eco Showerdrop zapamiętuje wprowadzone pomiary i jest gotowy do pracy. Teraz wystarczy zawiesić go na smyczy lub przykleić do ściany, bo do tego też jest przystosowany (wszystko w zestawie!) i już można szaleć!
Właściwie to skończyć szaleć. Nigdy nie przypuszczałam, że na wieczorny prysznic zużywam aż tyle wody! O dzieciach nie wspomnę. Mąż natomiast wyszedł z łazienki wyraźnie rozdrażniony i… nigdy nie dowiedzieliśmy się jak mu poszło. Urządzonko ma zakodowane wartości średnie, które są dla nas wzorem. Wbrew pozorom, zmiana kilku nawyków wystarczy do bycia „Idealnym”… no i ta bezcenna świadomość ratowania zasobów naturalnych Ziemi! Oczywiście dla mnie najważniejsze jest to, że dzięki niemu zaczęliśmy zużywać sporo mniej wody.
Symbol ludzika wypełniający się wodą w trakcie kąpieli działa naprawdę motywująco na dzieci, dla których czas jest na razie wartością zupełnie abstrakcyjną. Dzięki temu, całe przedsięwzięcie traktują jak zabawę. Pożyteczną zabawę.
Żeby nie było za słodko… Wyświetlacz mógłby być jaśniejszy, bo kiedy jest mokry, trzeba się przyjrzeć odczytując nasz wynik. Oczywiście można polegać wyłącznie na sygnałach dźwiękowych.
Wszelkie niedogodności rekompensuje zgrabna smycz, o którą niemal nie pobiły się moje dzieci. Teraz jest ozdoba wszystkiego, do czego da się ją przypiąć :)

Producent zachwala, że Eco Showerdrop pozwala zaoszczędzić rocznie, w rodzinie jak moja – czyli cztery osoby – ponad 40 000 litrów wody. Wydawało mi się, że to żart… dopóki nie uświadomiliśmy sobie, ile wody zużywamy na „szybkie” prysznice. Ta świadomość jest warta ceny urządzenia, bo kiedy się już w człowieku pojawi… nic nie jest takie samo. Nawet dzieci, dość szybko zaczynają same się ograniczać, wiedząc że ratują w ten sposób nasza planetę… i portfel mamy.

Niestety, Eco Showerdropa nie można jeszcze oficjalnie kupić w Polsce. Ale od czego Allegro:

6 listopada 2009

Potrzeby - dlakieszeni

Od samego urodzenia jestem skazana na to by płacić, by kupować, by tracić… Ciągle myślę nad tym jak taniej żyć. Te rachunki, te potrzeby nic się nie da ograniczyć.
A to co ułatwia życie, dostarcza wielu problemów np. jak zapłacić za to ułatwienie.

Dzisiaj idąc bezwiednie przez miasto pojawiła mi się myśl by zacząć efektywnie żyć, by coś z tego mieć i móc z tego korzystać…

Muszę zaoszczędzić na prostych potrzebach… tylko jak…?

4 listopada 2009

Czarne złoto – dlakieszeni

Ech, przymroziło! Wygląda na to, że skończyły się żarty i mamy już zimę pełną gębą (przynajmniej, jeśli spojrzeć na aurę). Naiwnie wierzyłam, że gorzej nie będzie i jakoś przezimuję popalając suchymi liśćmi i gazetkami reklamowymi. Gdzie te piękne czasy, kiedy węgiel kosztował grosze, a drewno było można wózkami z lasu wywozić? Teraz za wszystko trzeba płacić i to słono! Frustrujące jest to, że górnicze związki zawodowe opływają w pieniądze i przywileje, a ja marznę nie na żarty. Wszyscy sobie Solidarnością gęby wycierają, ale każdy widzi nie dalej, niż czubek własnego nosa. Skoro tacy Ci działacze związkowi wrażliwi społecznie, to niech mi kopsną trochę tego węgla, co im hałdami zalega pod kopalniami. Tego węgla, którego jakoś nikt nie chce kupować, bo taniej jest go sprowadzać z Afryki albo z Australii.

A ja marznę…

3 listopada 2009

…gonitwa za pieniądzem – dlakieszeni

Do końca nie potrafię zrozumieć sensu tej ciągłej gonitwy do której jakby nie było jestem zmuszana. Ostatnio w pośredniaku pojawiła się ciekawa, sensowna oferta na stanowisko sprzątaczki, może nie jest to oferta wymarzona ale jakiś początek w robieniu kariery zawsze… tylko jak zawsze miałam pecha, ilość osób chcących się podjąć tego stanowiska zaskoczyła nawet panie urzędniczki w pupie (przez tą ilość zgłoszeń miały więcej pracy co przełożyło się na ich lekceważący nastrój – jednak mają one władzę! )i na wstępie mnie odrzucili. Dostała tą pracę jakaś taka mądralińska z wyższym wykształceniem a reszta… na bruk

I po co ja mam gonić coś czego nie dogonię…, pracę u kogoś… ciężkie jest łapanie pieniędzy…

1 listopada 2009

…i wydawania więcej – dlakieszeni

Na to bym nigdy nie wpadła! Dlaczego zarabiać przed cmentarzem tylko na zniczach i wiązankach?…   skoro można też sprzedawać odpustowe baloniki i zabaweczki. Widok wesołego Mikołaja u bram nekropolii – bezcenne! Bulwersujące, że nie można się od razu zaopatrzyć w jakieś Sylwestrowe bibeloty, petardy, itp. Wycieczka na cmentarz byłaby wtedy bardziej sensowna. Przydałyby się również jakieś budki z zapiekankami i kebabami. Wygłodniałam po drodze na groby i miło byłoby poczuć coś ciepłego w żołądku. To by otwierało nowe możliwości – jak już się zje kababa, to jakże nie popić go piwem? Żeby nie dyskryminować tych, którzy pić nie mogą, a przyjechali na cmentarz brudnym samochodem, można by wykorzystać cmentarne krany. Wystarczy kawałek węża, wiaderko z gąbka i płyn do mycia. No, jeszcze jakaś „umcy” muzyczka, żeby robota szła raźniej, a i amatorom kebaba będzie się przyjemniej degustować!



Tylko zapałek nie ma gdzie kupić…

31 października 2009

Święto zmarłych, czyli kolejna okazja do wydawania – dlakieszeni


Oszczędzanie to prawdziwa sztuka. Właściwie nie ma okazji, która nie wiązałaby się z mniej lub bardziej dobrowolnymi wydatkami. Przed Świętem zmarłych oprócz wspominania naszych bliskich, którzy już odeszli, dochodzi nam szereg decyzji zakupowych. Jaka wiązankę wybrać? Który znicz? Na szczęście, zalewa nas tania tandeta z Chin, więc wybór mamy spory. Wystarczy zajrzeć do ulubionego dyskontu, żeby zaopatrzyć się w co trzeba. Chociaż sa i tak smaczki: http://www.damaznicze.pl/pokaz_produkty.php?idpodkat=6 Grobów do odwiedzenia mam niewiele, więc nie zrujnuję się zupełnie. Brałam pod uwagę wariant „oszczędnościowy”, ale żaden ze zniczy nie wytrzymał na tyle długo, żeby wystarczyło kupić tylko nowy wkład. Swoja drogą, sporo ich poznikało. Hmmm…   Czyżby były teraz do nabycia przy bramie?



Szczerze współczuję rodzicom, którzy dodatkowo muszą zaopatrywać swoje pociechy w Halloweenowy szajs. To dopiero idiotyzm i rozrzutność, wydawać pieniądze na sztucznie stworzoną modę. Zastanawia mnie łatwość z jaką przedszkola/szkoły „udomowiły” ten bzdurny zwyczaj. Nic dziwnego, że młode rodziny są w Polsce najbiedniejsza grupa społeczną, skoro muszą ponosić koszty nawet przy okazji tak absurdalnych sytuacji.



A wieniec sama sobie zrobię!

29 października 2009

Droga kultura – dlakieszeni

Wokół dość szaro i niezbyt przyjemnie, więc można by ten czas spożytkować na obcowaniu z kulturą. W dzisiejszych czasach nie wypada nie robić zakupów w Empiku i nie bywać na wernisażach. Zresztą, oczywistą przyjemnością jest kupować i bywać. Niestety, mimo strumienia dotacji unijnych i wszelkich ulg związanych z promowaniem kultury, ceny tego rodzaju przyjemności są coraz wyższe. Wystarczy sprawdzić ceny biletów na koncerty. Z chęcią wybrałabym się na jakiś miły recital, ale nawet amatorszczyzna kosztuje całkiem sporo. Z jednej strony, ciągle słychać narzekania, że kultura jest spychana na margines życia społecznego, a z drugiej udział w jakimkolwiek wydarzeniu artystycznym wiąże się ze sporym wydatkiem. Skoro jest tak źle, to czemu bilety na koncerty zagranicznych gwiazd kosztują w Polsce tyle, co na Zachodzie? Nie muszę chyba wspominać, że na Zachodzie ludzie zarabiają średnio cztery razy więcej niż w Polsce. Do tego, rodzime „Gwiazdy”, nie chcąc odstawać od artystów światowego formatu, zawyżają ceny wejściówek na swoje koncerty, nie oferując nic w zamian. Cóż, pozostaje radio i telewizja…

28 października 2009

Ekologia ma sens – dlakieszeni

Życie mnie nie pieści…   Po wyjątkowo bezproblemowych i jakże oszczędnych zakupach w moim ulubionym dyskoncie, wracałam sobie spokojnie do domu. Zakupów nie było wiele, bo mój dochód jest ciągle zerowy, więc zapakowałam je w foliowe torebki z działu z pieczywem. Taka oszczędność, żeby nie płacić za torebki w kasie. Spryt jest koniecznością, kiedy wiązanie końca z końcem każdego dnia, graniczy z cudem. Fakt, w domu pełno później tych niepotrzebnych nikomu worków. Walają się po całej chałupie, mimo że poupychałam je gdzie się dało. Trudno znaleźć dla nich nowe zastosowania – uszczelniłam tymi workami okna, kabinę prysznicową, itp. No więc idę sobie z tymi zakupami, szczęśliwa z 10 groszy zaoszczędzonych na kupnie reklamówek, gdy nagle… Całe zakupy wysypują mi się na ulicę – siatka pękła. W dodatku przebiegałam akurat przez ulicę, więc co się nie porozbijało, zostało zmasakrowane przez pędzące samochody.

Od dziś przerzucam się na ekologiczna torbę z materiału!

22 października 2009

Tendencje spadkowe… Tia - dlakieszeni

Hmmm…   Czegoś tu nie rozumiem. Skoro rynek nieruchomości jest w kryzysie, to dlaczego akurat teraz chcą mi podnieść opłatę za wynajem mieszkania? Niby ceny coraz niższe, ofert coraz więcej, ale nie dla mnie. Żeby jeszcze za te pieniądze jakiś remont zrobili, wtedy można by to zrozumieć.
Zasłonili mi okna siatką z reklamą wspaniałych apartamentów (które można kupić na terenie budowy), przez co musiałam wszystkie żarówki powymieniać na energooszczędne, bo światło mam włączone praktycznie cały dzień. Nikt nie przychodzi mnie już odwiedzać, po tym jak jeden znajomy zagubił się w mroku korytarzy i trzeba było Policję wzywać. Na szczęcie, po sześciogodzinnej akcji, znalazł go specjalnie wyszkolony pies. Tak więc płacę już więcej za prąd, bo ciągle pali się światło, a do tego dojdzie jeszcze wyższy czynsz. Ech…   Całe szczęście, dzięki okresowi ochronnemu dla lokatorów, mogę jeszcze trochę powegetować. Ale co później?

21 października 2009

Straty materialne – dlakieszeni

Cholera jasna! Byłam dziś w moim ulubionym dyskoncie, żeby dokonać zwyczajowych zakupów tanich produktów pierwszej potrzeby. Niby dobra rzecz zaoszczędzić kilka złotych, zwłaszcza że MPK straszy mnie wciągnięciem do Krajowego Rejestru Dłużników http://www.krd.pl/Infoservice/ Tymczasem...
w ramach jednej z promocji w moim ulubionym dyskoncie, wystawiono w przejściu między regałami, karton „czegoś” ustawiony na paletach. Przemykałam akurat tym „wąskim gardłem”, po drodze do margaryny w dużym, ekonomicznym opakowaniu i do tego 10% taniej, kiedy niechcący zawadziłam o palety pełniące funkcje cokołu dla tego „czegoś” w promocji. No i po płaszczyku. Nie dość, że się rozerwał, to jeszcze jego kawałem został na rogu palety. Płaszcz nie da się zaszyć, a tu Wszystkich Świętych na horyzoncie. Tragedia!

20 października 2009

Pech – dlakieszeni

Ech…   Chciałabym przestać marudzić, ale los chyba uwziął się na mnie. Wybierałam się dziś do koleżanki, żeby pomóc jej w sprzątaniu domu i przy okazji troszkę zarobić. Wpadłoby parę groszy na rachunki i coś taniego do zjedzenia. Podreperowałabym na krótka metę mój domowy budżet, który jest obrazem nędzy i rozpaczy. Ponieważ pogoda dziś zimna i deszczowa, a ja ciągle chora, pomyślałam że te cztery przystanki podjadę autobusem, żeby zupełnie się nie rozłożyć. Jak wiadomo komunikacja miejska jest ekologiczna i ekonomicznie korzystna…
Jeśli się kupiło bilet. Moja beznadziejna sytuacja finansowa zmusiła mnie do jazdy na gapę. Biednemu zawsze wiatr w oczy, więc już na drugim przystanku zaczęli sprawdzać bilety…   No i teraz zarabiam nie na rachunki tylko na mandat.

19 października 2009

AH1N1 w natarciu – dlakieszeni

Życie bywa naprawdę bezwzględne. Nie dość, że ogólna nędza i fatalna pogoda, to jeszcze jakieś choróbsko się przypałętało. Lista długów wciąż rośnie, a do tego dochodzą teraz kolejne wydatki na leki. Oczywiście, nie stać mnie na jakieś skuteczne preparaty, więc skazana jestem na najtańsze. W ramach oszczędności, co się dało, zastąpiłam naturalnymi substytutami. Obkupiłam się w gnijącą cytrynę, bo to najtańsze źródło witaminy C. Do tego sporo cebuli i czosnku. Czosnek krajowy, bo ten chiński co prawda tańszy, ale jakoś tak mało „czosnkowy”. Trudno. Jak to mówią: „Na zdrowiu nie można oszczędzać”. Wszystko lekko nadpsute i zasuszone, ale za to za pól ceny! Przydałby się jeszcze miód, ale to luksus na który nie mogę sobie pozwolić. Nawet te najtańsze niby-miody, są i tak zbyt drogie.
Z ogrzewaniem nie mogę sobie pozwolić na szaleństwa, więc kupiłam termofor.

Mam nadzieję, że Bóg wynagrodzi moją oszczędność i szybko wrócę do zdrowia.

16 października 2009

Życie unplugged - dlakieszeni

Od wczoraj nie mam prądu. Najgorsze jest to, że nie jestem pewna czy to przez pogodę czy z powodu niezapłaconych rachunków. Szczerze mówiąc, już zupełnie pogubiłam się z tymi papierkami i nie mam pojęcia ile zalegam. Zresztą, czy to ważne… i tak nie mam grosza, żeby cokolwiek uregulować. Nie mam grosza ani perspektyw. Ten cholerny kryzys nie odpuszcza, a ma być jeszcze gorzej. Dramat.

Całe szczęście, mają komputer z Internetem w Bibliotece. Co prawda wyłącznie do przeglądania zbiorów, ale podstawy IT, to przydatne narzędzie.

Hmmm…

Może zacząć zarabiać przez Internet?

Grrrr!!!... Cholerna Bibliotekarka! Nie zdążę już sprawdzić poczty!

14 października 2009

Idzie zima, butów ni ma - dlakieszeni

Niespodziewane załamanie pogody to kolejny cios dla mojego budżetu. Mimo wrodzonej oszczędności nie mogę sobie nawet pozwolić na kupno butów na zimę. Ciepły płaszcz, rękawiczki i szal… zapomnij! Jeśli nie znajdę czegoś odpowiedniego (czyli taniego) w lumpeksie, to nie wiem jak przetrwam tą zimę. Zresztą, nawet w szmateksach ceny zaczynają być nie tylko sklepowe, ale nawet butikowe! Skandal!

Nie mam już pomysłów na czym zaoszczędzić? Mój budżet jest już tak mizerny, że nie jestem w stanie nic z niego wykroić. Ja nie żyje ekonomicznie, ja żyję w nędzy!

12 października 2009

Wolny rynek - dlakieszeni

Starałam się w szkole, później zdałam świetnie maturę, pięć lat studiów i jeszcze podyplomówka i… w Urzędzie Pracy mogą mi zaoferować jedynie kurs na operatorkę wózka widłowego, ewentualnie kierowcę TIRa. Czy na nic innego, ich zdaniem mnie nie stać?!

A w domu piętrzą się rachunki do zapłacenia. Kupuję najtańsze produkty. Jedzenie obrzydliwe, ale tanie, więc kupuję i się nim truję. Pasztety z dyskontów… tanie, ale za to z kawałkami piór – rozkosz! Buty szpetne i śmierdzą rybim klejem, ale raźno w nich drepcze, bo tanie. Płyn do mycia naczyń tani, ale żeby cokolwiek nim umyć, trzeba go wylać litr. Wszędzie krzyczą hasła o taniości i oszczędzaniu, a ja dostaję torsji jak tylko wezmę taką taniość do ręki… rzygać mi się chce.

Ale jakoś żyć trzeba…

Tanio żyć trzeba…

11 października 2009

Tanio=drogo - dlakieszeni

... i tak jest kur… zawsze!!! Człowiek zmęczony wraca z pracy, a tu kur… rachunki! Ciągle czepiają się biedaka… ciągle czegoś chcą. Czai się taki inkasent i wyciąga od ciebie ostatnie grosze, hiena jedna, wypija moją krew… a co to ja dojna krowa jestem?! Wkur… mnie taki pieski los.
Konto bankowe puste, rachunków dużo a najgorsze jest to, że miałam książki dzieciom do szkoły kupić. Wszystkie włosy z nerwów sobie powyrywałam, ciężki jest los mój.
I jak tu żyć?!
Odłożę coś w banku, to podatek Belki cały zysk mi zeżre. Za punkty w nędznych programach lojalnościowych po roku zbierania dostaję beznadziejny długopis. Kupię coś taniej, to zaraz się rozwali, bo to tandeta straszna. Odprasować się nawet nie mogę bo jak włączę żelazko, to licznik prądu zaczyna pędzić jak szalony. Ech…
…skandal! Boże Ty widzisz i nie grzmisz! Nie stać mnie nawet, żeby utopić to wszystko w kieliszku. Cóż pozostaje? Może blog? Może to pomoże…