19 listopada 2009

Taniość – dlakieszeni

W związku ze zbliżającymi się piłkarskimi finałami Euro 2012 i obecnym poziomem rodzimego futbolu, kupiłam dzieciom piłkę. Niech sobie smyki troszkę pokopią, to do 2012 swobodnie osiągną poziom kadry narodowej. Milo byłoby zobaczyć któreś z nich z orzełkiem na piersi.
Czasy mamy takie, że wybór bywa przytłaczający. W dodatku, wszystko firmowe i najlepszej jakości. Ponieważ najnowsze i najdroższe gadżety zostawiam profesjonalistom, wybrałam dla moich pociech, solidnie wyglądającą i niedrogą futbolówkę. Niedrogą, nie znaczy tanią! ”Pewnie stanie się ich przyjaciółką na najbliższe 2 lata” – myślałam naiwnie. Nic z tego! Po 2 tygodniach, piłka bardziej przypominała ścierę niż piłkę. Dzieci są jeszcze małe, więc i tak traktowały swoją „przyjaciółkę” łagodnie. Wygląda na to, ze dla dorosłych graczy okazałaby się jednorazówką. W sklepie, oczywiście stwierdzono, że to typowe i że wszystkie te piłki rozpadają się w ekspresowym tempie.
A jak teraz wytłumaczyć dzieciom, że mamusi nie stać na cotygodniowy zakup nowej piłeczki?

I znowu oszczędność zaprowadziła mnie na manowce…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz