22 października 2009

Tendencje spadkowe… Tia - dlakieszeni

Hmmm…   Czegoś tu nie rozumiem. Skoro rynek nieruchomości jest w kryzysie, to dlaczego akurat teraz chcą mi podnieść opłatę za wynajem mieszkania? Niby ceny coraz niższe, ofert coraz więcej, ale nie dla mnie. Żeby jeszcze za te pieniądze jakiś remont zrobili, wtedy można by to zrozumieć.
Zasłonili mi okna siatką z reklamą wspaniałych apartamentów (które można kupić na terenie budowy), przez co musiałam wszystkie żarówki powymieniać na energooszczędne, bo światło mam włączone praktycznie cały dzień. Nikt nie przychodzi mnie już odwiedzać, po tym jak jeden znajomy zagubił się w mroku korytarzy i trzeba było Policję wzywać. Na szczęcie, po sześciogodzinnej akcji, znalazł go specjalnie wyszkolony pies. Tak więc płacę już więcej za prąd, bo ciągle pali się światło, a do tego dojdzie jeszcze wyższy czynsz. Ech…   Całe szczęście, dzięki okresowi ochronnemu dla lokatorów, mogę jeszcze trochę powegetować. Ale co później?

21 października 2009

Straty materialne – dlakieszeni

Cholera jasna! Byłam dziś w moim ulubionym dyskoncie, żeby dokonać zwyczajowych zakupów tanich produktów pierwszej potrzeby. Niby dobra rzecz zaoszczędzić kilka złotych, zwłaszcza że MPK straszy mnie wciągnięciem do Krajowego Rejestru Dłużników http://www.krd.pl/Infoservice/ Tymczasem...
w ramach jednej z promocji w moim ulubionym dyskoncie, wystawiono w przejściu między regałami, karton „czegoś” ustawiony na paletach. Przemykałam akurat tym „wąskim gardłem”, po drodze do margaryny w dużym, ekonomicznym opakowaniu i do tego 10% taniej, kiedy niechcący zawadziłam o palety pełniące funkcje cokołu dla tego „czegoś” w promocji. No i po płaszczyku. Nie dość, że się rozerwał, to jeszcze jego kawałem został na rogu palety. Płaszcz nie da się zaszyć, a tu Wszystkich Świętych na horyzoncie. Tragedia!

20 października 2009

Pech – dlakieszeni

Ech…   Chciałabym przestać marudzić, ale los chyba uwziął się na mnie. Wybierałam się dziś do koleżanki, żeby pomóc jej w sprzątaniu domu i przy okazji troszkę zarobić. Wpadłoby parę groszy na rachunki i coś taniego do zjedzenia. Podreperowałabym na krótka metę mój domowy budżet, który jest obrazem nędzy i rozpaczy. Ponieważ pogoda dziś zimna i deszczowa, a ja ciągle chora, pomyślałam że te cztery przystanki podjadę autobusem, żeby zupełnie się nie rozłożyć. Jak wiadomo komunikacja miejska jest ekologiczna i ekonomicznie korzystna…
Jeśli się kupiło bilet. Moja beznadziejna sytuacja finansowa zmusiła mnie do jazdy na gapę. Biednemu zawsze wiatr w oczy, więc już na drugim przystanku zaczęli sprawdzać bilety…   No i teraz zarabiam nie na rachunki tylko na mandat.

19 października 2009

AH1N1 w natarciu – dlakieszeni

Życie bywa naprawdę bezwzględne. Nie dość, że ogólna nędza i fatalna pogoda, to jeszcze jakieś choróbsko się przypałętało. Lista długów wciąż rośnie, a do tego dochodzą teraz kolejne wydatki na leki. Oczywiście, nie stać mnie na jakieś skuteczne preparaty, więc skazana jestem na najtańsze. W ramach oszczędności, co się dało, zastąpiłam naturalnymi substytutami. Obkupiłam się w gnijącą cytrynę, bo to najtańsze źródło witaminy C. Do tego sporo cebuli i czosnku. Czosnek krajowy, bo ten chiński co prawda tańszy, ale jakoś tak mało „czosnkowy”. Trudno. Jak to mówią: „Na zdrowiu nie można oszczędzać”. Wszystko lekko nadpsute i zasuszone, ale za to za pól ceny! Przydałby się jeszcze miód, ale to luksus na który nie mogę sobie pozwolić. Nawet te najtańsze niby-miody, są i tak zbyt drogie.
Z ogrzewaniem nie mogę sobie pozwolić na szaleństwa, więc kupiłam termofor.

Mam nadzieję, że Bóg wynagrodzi moją oszczędność i szybko wrócę do zdrowia.