20 października 2009

Pech – dlakieszeni

Ech…   Chciałabym przestać marudzić, ale los chyba uwziął się na mnie. Wybierałam się dziś do koleżanki, żeby pomóc jej w sprzątaniu domu i przy okazji troszkę zarobić. Wpadłoby parę groszy na rachunki i coś taniego do zjedzenia. Podreperowałabym na krótka metę mój domowy budżet, który jest obrazem nędzy i rozpaczy. Ponieważ pogoda dziś zimna i deszczowa, a ja ciągle chora, pomyślałam że te cztery przystanki podjadę autobusem, żeby zupełnie się nie rozłożyć. Jak wiadomo komunikacja miejska jest ekologiczna i ekonomicznie korzystna…
Jeśli się kupiło bilet. Moja beznadziejna sytuacja finansowa zmusiła mnie do jazdy na gapę. Biednemu zawsze wiatr w oczy, więc już na drugim przystanku zaczęli sprawdzać bilety…   No i teraz zarabiam nie na rachunki tylko na mandat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz