19 października 2009

AH1N1 w natarciu – dlakieszeni

Życie bywa naprawdę bezwzględne. Nie dość, że ogólna nędza i fatalna pogoda, to jeszcze jakieś choróbsko się przypałętało. Lista długów wciąż rośnie, a do tego dochodzą teraz kolejne wydatki na leki. Oczywiście, nie stać mnie na jakieś skuteczne preparaty, więc skazana jestem na najtańsze. W ramach oszczędności, co się dało, zastąpiłam naturalnymi substytutami. Obkupiłam się w gnijącą cytrynę, bo to najtańsze źródło witaminy C. Do tego sporo cebuli i czosnku. Czosnek krajowy, bo ten chiński co prawda tańszy, ale jakoś tak mało „czosnkowy”. Trudno. Jak to mówią: „Na zdrowiu nie można oszczędzać”. Wszystko lekko nadpsute i zasuszone, ale za to za pól ceny! Przydałby się jeszcze miód, ale to luksus na który nie mogę sobie pozwolić. Nawet te najtańsze niby-miody, są i tak zbyt drogie.
Z ogrzewaniem nie mogę sobie pozwolić na szaleństwa, więc kupiłam termofor.

Mam nadzieję, że Bóg wynagrodzi moją oszczędność i szybko wrócę do zdrowia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz